Długo mnie tu nie było, a zmian przyszło wiele.

wtorek, 16 maja 2017

Udostępnij ten wpis:
Bardzo was wszystkich przepraszam i oficjalnie się przyznaje, że to ja zawaliłam!
W moim życiu pojawił się taki dość ciężki okres, gdy wszystko zaczęło się zmieniać i "wirować".
Gdy całkowicie się we wszystkim pogubiłam, pewnego dnia usiadłam sobie na łóżku, włączyłam ulubioną piosenkę i pomyślałam "życie się toczy, a ja marnuje czas na marudzenie" i zaczęłam działać. Wszystko zaczęłam tak jak prawdziwa kobieta, czyli obciełam włosy! 

Kolejną ważną decyzją jest decyzja o zmianie uczelni. Wiele osób od zawsze mówiło mi, że będąc humanistką chociażbym chciała nie wiem jak to będzie mi bardzo ciężko. I fakt, kierunek na którym jeszcze jestem jest ciekawy dla osób, które lubią matematykę, przedsiębiorczość oraz są ciekawe ekonomii. Niestety ja jestem typową humanistką i wcale mnie to nie ciekawi ani interesuje, zaczęłam się męczyć i zmuszać do nauki - mimo, że nie mam z niczym problemu, bo radzę sobie dobrze, zaliczam zaliczenia i realizuję projekty to mnie to nie interesuje.
Dlatego postanowiłam zmienić to na coś co mnie będzie interesować, do sesji podchodzę, bo szkoda mi czasu, który poświęciłam na naukę. Jednakże na co zmieniam jeszcze wam nie zdradzę, ale obiecuje, że dowiecie się niedługo!
Prócz tego wszystkiego pojawiły mi się problemy miłośne, załamania, smutki, kłótnie, nie porozumienia. Zaczęłam się zastanawiać i doszłam sama do wniosku jak doszukać się pozytywnych rzeczy nawet w momentach jak Ci się w związku nie układa, ale o tym już niedługo napiszę osobnego posta.
Na koniec chciałabym was się pochwalić moją nową współpracą. Po przypadkowym spotkaniu na pewnych targach w Katowicach odkryłam pewne pyszne soki. I ku mojemu zaskoczeniu od tego miesiąca zaczęliśmy współpracę. Jestem z niej bardzo dumna, ponieważ nie jest ona na siłę - wręcz przeciwnie. Pierw spróbowałam soków tłoczonych firmy Pyrsk, a następnie nawiązałam współpracę.
Dlatego z czystym sumieniem, zapraszam was do próbowania smaków oraz kupna tych pysznych soków. Posiadają one następujące smaki: gryfno cynamonka, czarny bez, miyntowe jabł, pikno żurawina oraz całkiem nowy od kilku dni - maszketno gruszka. Mój ulubiony? Cynamon! - ma wyjątkowy i niepowtarzalny smak. Pamiętajmy, że wszystkie z nich są tłoczone, bez konserwantów i zdrowe!

Ktoś z was już próbować soków Pyrsk? Albo może zmieniał studia i ma jakąś radę dla mnie?
Czytaj dalej »

Matura to nie jest taka bzdura!

sobota, 15 kwietnia 2017

Udostępnij ten wpis:
W tej chwili wszyscy maturzyści, zarówno Ci co już stresik ich obszedł jak i Ci, którzy jeszcze się tym tematem nie interesują mnie zabiją. Tak właśnie mowa o maturze. Bardzo dobrze wiem, 
że wszędzie - w szkole, w domu i wśród znajomych słyszycie o tym bardzo dużo, ale ja postanowiłam zabrać się za ten temat trochę inaczej.

Zacznę od tego, że ja maturą bardzo się stresowałam, powtarzałam sobie, że nie jest tak ale gdy usiadłam w ławce na sali obszedł mnie taki stres, że nie wiedziałam jak się nazywam. Nie było przedmiotu na którym bym się tak nie czuła, ponieważ mimo, że były takie z których byłam bardzo dobra to wiedziałam, że może się mi trafić wszystko. Z ostatniego egzaminu wyszłam z dużą ulgą, że to już koniec, a kolejny stres pojawił się przy odbiorze wyników. 
Oczywiście przed maturą ja robiłam maraton, 
a mianowicie chodziłam na korki praktycznie z każdego przedmiotu z którego pisałam maturę. 
I dodatkowo dla siebie miesiąc przed zaczęłam robić arkusze.
Wspomnę ja pisałam maturę z polskiego, matematyki i angielskiego oraz rozszerzenie z wos-u 
i polskiego.

Co gorsze - ustne czy pisemne? 

Powiem szczerze, że zależy to od osobowości. Dla mnie były lepsze ustne, ponieważ mogłam się wygadać ile się da. Jestem osobą, która zawsze ma dużo do powiedzenia więc w każdym temacie się odnalazłam bez problemu. Ważną kwestią jest też aby potrafić "lać wodę",  a najgorsze jest po prostu się zaciąć, bo komisja nie wie co zrobić. Natomiast na pisemnych oceniane jest tylko to co napiszesz, lecz liczą się błędy, które obniżają nam ocenę.


Przebieg i schemat egzaminów już powinniście dobrze znać od swoich nauczycieli.
Napisze tylko w skrócie, żebyś cię pamiętali o legitymacji, dowodzie, dużej ilości długopisów 
i kalkulatorze na matury pisemne!
Co do ustnych tak naprawdę nie ma chyba reguły, ważne aby starać się dużo mówić i spokojnie. 
I uwaga, jeśli macie "lać wodę" to z głową, bo czasami można się pogrążyć.

Pamiętajcie, że fakt to właśnie matura przesądzi o waszych wymarzonych studiach czy się dostaniecie. Jednakże nie kończy się na tym życie, jeśli pójdzie wam gorzej macie kolejne
 5 lat na napisanie jej ponownie !

Łatwo się mówi, bo mam już to za sobą, ale stres niszczy wiem po sobie. A pamiętajcie "wilk nie jest taki straszny jak go piszą". Głowa do góry moi kochani maturzyści, został wam miesiąc, 
a to bardzo dużo. Bierzcie się do roboty ale również wyluzujcie się, bo spokój jest bardzo potrzebny. 
Trzymam za was kciuki i chętnie odpowiem na wasze pytania i zmartwienia związane z egzaminami.

Dodając, obecnie święta więc proszę was wypocznijcie i poukładajcie sobie wszystko tak aby po świętach znaleść motywację i podejść bez stresu! Wesołych świąt!
Czytaj dalej »

Motywatory - czyli jak zdobyć motywację

czwartek, 30 marca 2017

Udostępnij ten wpis:
Czas leci, a my mamy coraz więcej na głowie. Tu praca, tu szkoła, studia, rodzeństwo, sprzątanie, rodzice  i pełno innych spraw, aż przychodzi czas, że mamy wszystkiego dosć i chcemy wszystko rzucić. Jednak gdy mamy w sobie albo obok siebie jakiś "motywator" to nagle jest nam dużo łatwiej. Ale jak go odnaleźć ? Czym lub kim on jest?

Motywatorem dla każdego z nas może być coś innego, każdy znajdzie motywację w czymś innym i w różny sposób. Moją największą motywacją do działania jest wsparcie bliskich  - rodziców, 
chłopaka i przyjaciół. Jednak to nie zawsze wystarcza, gdy to jest za mało motywuje się nagrodą - a mianowicie ustalam sobie pewien cel i rozpisuje co będę z tego mieć jak go osiągnę. Często nie jest to rzecz materialna, ale np jakiś certyfikat.

Najtrudniejszą rzeczą jest odnaleźć to co nas motywuje, doszukać się tego motywatora. Wydaje mi się, że nie ma na to konkretnego przepisu, gdy on pojawi się w naszym życiu na pewno to poczujemy. Często bywa tak, że gdy pojawia się jakaś osoba w naszym życiu nabieramy chęci aby tej osobie zaimponować. Jednakże bardzo ważne jest aby ta druga osoba wiedziała co jest dla nas ważne, jakie mamy cele i co byśmy chcieli osiągnąć, pozwoli to jej dać nam wsparcie, zainteresowanie i pomoc.

W innym przypadku możemy sprawić, że to czego potrzebujemy stanie się naszą motywacją. Masz wymarzone buty czy sukienkę? Chcesz kupić sobie jakąś książkę? Nic trudnego, wyznacz sobie cel, a gdy go zrealizujesz bo będziesz mieć motywację pozwolisz sobie na ten zakup. Nowy nabytek będzie świetną motywacją do tego aby wziąć się do roboty i zrobić to co trzeba. 

Jak dla mnie najważniejsze w każdej motywacji jest wsparcie bliskich osób. Bez niego ciężko jest dążyć do celów i motywować się do działania. Ale warto dodać sobie jakąś motywację rzeczową, każdy lubi robić sobie prezenty.

Moja ostatnia motywacja?
Takim przykładem jest ten blog. Bardzo się bałam początków, tego czy będzie ktoś czytać itp. Gdy już zaczęłam pisać to potrzebowałam i wciąż potrzebuje do tego motywacji i taką oto dostaje. Wspiera mnie mój chłopak i rodzice, którzy często pytają czy pisze, co napisałam i jak mi idzie lub po prostu przypominają, że może coś napisze, bo dawno nic nie było.

Jaka jest wasza motywacja? Czym się motywujecie? 

Czytaj dalej »

#Instagram

piątek, 17 marca 2017

Udostępnij ten wpis:
W obecnych czasach aplikacje, które posiadamy na swoich telefonach są dla nas bardzo ważne. Pozwalają również na zaprezentowanie siebie i swoje hobby, swoich pomysłów i osobowości. Moim takim miejscem gdzie mogą się zaprezentować oraz poznać nowych ludzi o podobnych zainteresowaniach jest Instagram. 
Jest to miejsce w którym coraz więcej osób tworzy profile, włącznie z różnego rodzaju firmami, markami itp. Tworzą tam konta, aby móc pokazać innym swoje nowości i zainteresować nimi instagramowiczów oraz być bliżej swoich klientów. Organizowane są przez nich różnego rodzaju konkursy, dzięki którym korzyści czerpią obydwie strony. Firmy zdobywają nowych obserwatorów, a uczestnicy mają możliwość wygrania ciekawych nagród. Jest to jednak trochę niesprawiedliwe, ponieważ udział mogą wziąć jedynie posiadacze profilu na Instagramie.

Mój Instagram ma pewien określony schemat, mianowicie dodaje tylko kwadratowe zdjęcia oraz w podobnych do siebie filtrach. Staram się dodawać zdjęcia dotyczące mojej osoby, moich dni lub wydarzeń, które mnie ostatnio spotkały. Wrzucam również zdjęcia z wizyt w różnych restauracjach, kawiarniach lub ciekawych miejscach. Zazwyczaj dodaje również krótki komentarz lub emotikonkę wyrażającą mój komentarz lub humor, aby inni mogli wiedzieć co mam na myśli dodając to, a nie inne zdjęcie. Dodaje je około co 2 dni i myśle, że jest to tak w sam raz, zawsze znajdzie się coś nowego, a nigdy nie spamuje nikomu. 

Porad typu "jak prowadzić Insta" czy "jakie dodawać zdjęcia" niestety nie udzielę wam, ale dam jedną dla mnie najważniejszą radę. Bądźcie sobą, wrzucajcie to co wam się podoba i z czym się czujecie dobrze jest to profil gdzie możecie pokazać siebie - co lubicie, jacy jesteście. Nie przejmujcie się tym co inni powiedzą to nic złego być sobą!

Na koniec mała niespodzianka dla tych którzy jeszcze nie przekonami się do Instagrama:

Pochwalicie się swoimi Instagram-ami? Może zdradzicie swoje sekrety na waszego Instagram-a?
Czytaj dalej »

Różnica pokoleń

środa, 1 marca 2017

Udostępnij ten wpis:
Dosłownie kilka dni temu miałam przyjemność uczestniczyć w pewnym projekcie pomiędzy Seniorami, a Młodzieżową Radą Miasta. Miał on na celu stworzenie pomysłu, który będzie mógł być zrealizowany przez młodzież jak i starsze osoby. Nasze starania zostały nagrane do programu w TVP 3 (gdy tylko się okaże to od razu wrzucę), ale nakłoniło mnie to również do poruszenia tego tematu tutaj. 
Często mówimy, że nie ma możliwości dogadania się pomiędzy pokoleniami, bo "każdy ma inne priorytety i był inaczej wychowany". Ja uważam troszkę inaczej, fakt mamy różne spojrzenie na świat, ale czy to jest powód aby nie potrafić wspólnie dobrze się bawić?
Moja babcia mimo swojego wieku jest dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. Uwielbiam spędzać z nią czas, śmiać się, czytać gazety o modzie, chodzić na zakupy czy doradzać się co pasuje do czego.

Oczywiście, że są tematy w których mamy różne podejście i nie zgada się ze sobą, ale zawsze istnieje kompromis lub po prostu zwykła rozmowa i wyrażenie swojego zdania. Jednak co robić jak spędzamy czas ze starszymi? Choćby poznać ich historie i opowiedzieć nasze, pokazać jak teraz spędzamy czas, a może nawet wrócić do jakiś fajnych gier planszowych.

Podczas nagrań miałam okazję współpracować i poznać wielu starszych ludzi, a to pozwoliło mi poznać także pewne historie o których warto posłuchać. W urzędzie na nagraniach spędziliśmy dobre pare godzin, a ja nie żałuje ani chwili. Potrafiliśmy się porozumieć, pójść na kompromisy i razem stworzyć projekt, który mam nadzieje uda nam się zrealizować już niedługo.

Różnica między mniejszymi pokoleniami.

Również moglibyśmy powiedzieć, że z dorosłymi ludzi jak na przykład nasi rodzice też się nie dogadamy, bo "to inne pokolenia", a w praktyce tak nie jest. Jedna z piosenek mówi nam, że "Każde pokolenie ma swój czas"- a gdy ich czas minie może o nim opowiadać starszym lub młodszym. 

Porozumienie między ludźmi według mnie zależy od ich charakteru i chęci. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak "niemożliwość połączenia pokoleń". Nie zawsze ze wszystkim trzeba się zgadzać, aby móc ciekawie i fajnie spędzić czas. Z osobami zarówno starszymi jak i z młodszymi można wiele się nauczyć, a także pokazać im to co dla nas jest ważne i nas interesuje. Często można zarazić swoją pasją innych ludzi, nawet z innego pokolenia tylko trzeba chcieć.
Mam wrażenie, że we współczesnym świecie te granice zanikają - choćby patrząc na jedną ze znanych nam Dj-ejek, starsza Pani, a bawi się przy niej młodzież. 
Pamiętajmy, że najważniejsze jest aby po prostu umieć ze sobą rozmawiać.

Co o tym myślicie? Widzicie współcześnie tą różnicę?
Czytaj dalej »

Walentynki - święto czy zwykły dzień

niedziela, 12 lutego 2017

Udostępnij ten wpis:
W sklepach, kawiarniach czy restauracjach już wisi pełno czerwieni lub różu, mnóstwo serduszek i innych walentynkowych akcentów. Pojawiają się różnego rodzaju promocje "dla dwojga" lub nowe dania i desery, Jednakże czym dla nas są walentynki? Tym wszystkim, całą promocją która namawia nas do zakupów czy może dniem gdy możemy poświęcić się ukochanej osobie?

Moim zdaniem jest to dzień nie tylko dla par, również dla każdej osoby która ma kogoś bliskiego sercu i nie jest to chłopak/dziewczyna. Jest to dzień w którym powinnismy sobie poświęcić czas i spędzić go razem. Kiedyś również myślałam, że jak idą walentynki to trzeba kupić drugiej osobie super prezent, teraz już wiem, że wcale tak nie jest. Nie jest to dzień dawania, tylko dzień miłości dlatego nie liczy się kupowanie drogich rzeczy sobie wzajemnie tylko zrobienie czegoś razem, okazanie tej wzajemnej miłości.


Skoro nie kupować sobie prezentów to co tak naprawdę robić?
Prosta sprawa zabrać swoją ukochaną na dobry obiad czy kolację - a nawet zrobić samemu to będzie jeszcze piękniejszy gest. Pójść na spacer czy zrobić coś szalonego czego nigdy w życiu jeszcze nie robiliście. 
Jeśli macie taką możliwość to może nawet pojechać na pare dni gdzieś razem, może być to blisko, a może nawet w jakąś dalszą wycieczkę.
Ewentualnie jeśli chcecie coś kupić, to pamiętajcie, że nie liczy się cena, a gest. Czasami album ze zdjęciami czy jakieś dzieło własnoręczne(nie mówię tu o malarstwie-ale jak ktoś potrafi to czemu nie ;)) ucieszy drugą osobę dużo bardziej! Nawet jedna zwykła róża wywoła większy uśmiech na twarzy niż drogocenny bukiet.

Walentynki dla samotnych serc? Też mogą być udane, miłość to nie jest tylko miłość do drugiej osoby w związku, jest to też choćby miłość między przyjaciółmi. 
Dla jednych samotnych serduszek może to być dzień jak codzień, ponieważ nie przejmują się miłością i "innymi głupotami z tym związanymi". Jednakże jeśli czujesz się samotnie lub smutno i chciałbyś/chciałabyś świętować również to święto, bierz telefon, umów się z przyjaciółmi i ten dzień również ma być wasz!

Ja w tym roku spędzam walentynki troszkę inaczej, ale pozostawię to narazie w tajemnicy. Tych których to ciekawi, zapraszam do śledzenia bloga, niedługo pojawi się nowy wpis.

Może ktoś opowie jak spędza walentynki ?
Czytaj dalej »

Cinema City Unlimited

sobota, 11 lutego 2017

Udostępnij ten wpis:
Około rok temu wraz z moich chłopakiem postanowiliśmy zaryzykować i zakupiliśmy dopiero co promujące się karty Unlimited w Cinema City. Po tym czasie mogę śmiało powiedzieć, że każdemu miłośnikowi kina i filmów polecam zainwestowanie w to.

Karta kosztuje 42 złote (49 jeśli obejmuje kino w Warszawie), płacąc co miesiąc tę sumę możesz chodzić ile chcesz na filmy 2D, z ograniczeniem do 3 filmów dziennie i nie mogą się pokrywać - nie możesz wyjść z jednego wcześniej aby zdążyć na drugi. Jeśli chodzi o IMAX i 3D, jest to dopłata bodajże 5 i 3 złote, także wcale nie jakoś dużo.
Jednym ważnym warunkiem jest podpisanie umowy na minimum rok.

Co do płatności, nie musisz się nią przejmować, ponieważ kino samo ściąga Ci daną sumę z konta. Gdy zapomnisz zasilić konto tymi środkami i nie będą mogli pobrać pieniędzy, prześlą maila, a następnie kolejne 3-razy spróbują pobrać ( po dwóch razach powiadomią Cię telefonicznie), a dopiero zablokują kartę aż do wyregulowania płatności.

Jedna karta przypada jednej osobie, jest na niej imię, nazwisko i zdjęcie.
Dla wielbicieli kina i filmów jest to super okazja aby nie przegapić nowości, możesz chodzić do kina na każdy film, a nawet kilka razy na jeden. Często na maila przysyłane są nowinki kinowe, aby być na bieżąco z premierami. Odbywają się również przedpremierowe pokazy (ku mojemu zdziwieniu, kartę posiada bardzo dużo osób, bo na ostatnim pokazie przedpremierowym była pełna sala), około tydzień/dwa przed premierą.
Plus dla posiadaczy: Jakiś czas temu Cinema wprowadziło nową politykę kupna biletów przez internet - najlepsze miejsca, czyli rzędy jakoś 7-9, można jedynie kupić, nie ma opcji rezerwacji. Dzięki karcie, nawet jeśli wypadnie Ci coś pilnego, nic nie tracisz nie idąc do kina.
Jeśli chodzicie często do kina, warto przeliczyć sobie to, że trzykrotne pójście w miesiącu (dajmy na to w najtańszy dzień, czyli środę -15 zł) wychodzi Ci drożej niż karta, czyli aby była nieopłacalna musiałbyś chodzić maks 2 razy. Trzeba się też zastanowić czy chodzi się cały czas czy jedynie przez jakiś okres, bo tak jak pisałam, umowę można podpisać minimum na rok.

Z karty ogólnie jestem bardzo zadowolona i polecam ją każdemu miłośnikowi kina, jest to  fajna rzecz i pozwala zaoszczędzić, a zarówno spędzić fajnie czas wolny. Fakt ogranicza nas do jednego kina, jednakże wszystkie kina są praktycznie takie same, różnią się jedynie nazwą i niektórymi promocjami. Ja
 i tak zazwyczaj wybierałam Cinema ( czasami wygrywał Helios, ale tylko dlatego, że posiada karmelowy popcorn).
Jest jednak jeden minus, wchodząc do kina nie chowasz szybko karty - kupując bilet musisz dać kartę aby ją odbili, jednak to nie wszystko... Państwo którzy wpuszczają na salę prócz biletów także chcą kartę. Uważam to za minus, ponieważ jeśli raz ją pokazuję aby kupić bilet, system powinni być tak skonstruowany abym nie musiała robić tego ponownie.

W marcu tego roku będę musiała podjąć decyzję czy zrezygnować czy przedłużyć umowę.
Cały czas się nad tym zastanawiam i analizuje, ale raczej pozostanę przy utrzymaniu karty, ponieważ do kina chodzę bardzo często i jest to jedno z moich zainteresowań.

Ktoś z was również posiada Unlimited lub może chciałby zakupić ale ma wątpliwości? 
Czytaj dalej »

100-dniówka!

czwartek, 2 lutego 2017

Udostępnij ten wpis:
Przyszedł czas, gdy mamy już za sobą wybór sukienek i garnituru, dobieranie dodatków itp. Obecnie trwa sezon na studniówki, ja swoją mam już za sobą. Wcale nie tak dawno, bo rok temu dlatego postanowiłam wrócić do tego jednego wyjątkowego wieczoru, a w zasadzie nocy.

Moja studniówka odbyła się 22 stycznia równe 102 dni przed maturą, w jednej z sosnowieckich restauracji o nazwie "Moja Pasja". Nigdy wcześniej tam nie byłam dlatego też nie wiedziałam aż do tego dnia czego się mogę spodziewać.

Zacznijmy jednak od przygotowań.

Miałam bardzo duży dylemat co do sukienki i całego wyglądu, nie wiedziałam sama jaką chciałabym mieć sukienkę, aż do momentu gdy na jeden z Gal pojawiła się Maffashion w  sukience od Paprockiego & Brzozowskiego. Była ona śliczna i kolor i krój, że w momencie gdy ją zobaczyłam wiedziałam, że musze ją mieć. Niestety nie była nigdzie dostępna jej kopia ani nic podobnego, dlatego postanowiłam na podstawie zdjęć Maffashion uszyć coś takiego podobnego, a nawet identycznego. 
Największy dylemat jednak miałam co do butów, gdy już wybrałam kolor to nigdzie takiego nie mogłam znaleźć i zamówiłam z Deezee.pl. Były one w takim samym kolorze jak sukienka.
Dodatki dobrałam w złocie, kolie, kolczyki i torebkę. 
Paznokcie robiłam u kosmetyczki, jednak nie jakieś wyczynowe, tylko zwykłe białe, neutralne. Za to włosami i makijażem zajęła się moja najlepsza przyjaciółka. Której jestem bardzo wdzięczna i pełna podziwu, ponieważ na jeden wieczór przygotowała mnie, a następnie siebie.
Przejdźmy do samej studniówki.

Od której do której byłam nie jestem w stanie powiedzieć, ponieważ nie pamiętam dokładnie. 
Co do sali, byłam średnio zadowolona, ponieważ mieliśmy dość duży rocznik (około 33 osoby w każdej z 4-rech klas) i przy polonezie było trochę ciasno. Jednak jedzenie i muzyka były ok. Kolejność jedzenia, zabaw i tańców była super zorganizowana. Jedyne co musieliśmy sobie załatwić na własną rękę i na ostatnią chwile to była fontanna z czekoladą, której jak się okazało restauracja nie posiadała.  
Na studniówkę z powodu, że mieliśmy bardzo blisko pojechaliśmy samochodem, aby potem nie mieć problemu z powrotem i mieć swobodę co do godziny.





Ogólnie pierw się nie mogłam doczekać tej nocy, a gdy było już kilka dni przed moje nastawienie całkowicie się zmieniło- nie chciało mi się. Jednak mimo to z mojej studniówki jestem bardzo zadowolona i faktycznie to był taki jedyny wieczór, który na pewno zapamiętam do końca życia. Wytańczyłam się z nauczycielami, pobawiłam jak nigdy ze znajomymi i śmiałam aż do białego rana. Niesamowita zabawa ze znajomymi i również nauczycielami.  Bardzo chętnie bym przeżyła ją jeszcze raz. Jest to dzień w którym każda z dziewczyn staje się księżniczką, a mężczyzna jej księciem. Piękne stroje, klasa i bal.


A wy jak wspominacie swoją studniówkę lub jak się do niej szykujecie?
Czytaj dalej »

Zimo precz!

wtorek, 10 stycznia 2017

Udostępnij ten wpis:
- 30 na dworze, nic nam się nie chce, a do pracy/szkoły trzeba iść! 
I jak tu przeżyć okres zimy?

Zima jest chyba jednym z najbardziej dobijających okresów w roku. Większość z nas popada wtedy w taką "zimową depresję", że wszystko wokół nas dobija i wkurza. Jest zimno, nic prócz leżenia w łóżku nam się nie chce. Jednak życie się toczy i trzeba jakoś to przetrwać.

Tylko jak? 

Najlepszym doradcą to ja tu nie jestem, bo sama nienawidzę tego okresu, dobija mnie i denerwuje. Ale wyszłam z założenia, że zawsze może być gorzej! Zawsze mogło by nas bardziej zasypać, mógłby być gorszy mróz, zawsze mógł przyjść silniejszy wiatr niż był, a może nawet coś gorszego!
Dlatego codziennie rano, gdy muszę wstać na uczelnię, powtarzam sobie "już bliżej niż dalej weekend. Nie jest wcale tak źle, zawsze mogło być gorzej". Ustawiam sobie budzik 15 minut wcześniej, tak aby móc poleżeć jeszcze  w cieplutkim łóżeczku i pomyśleć co dobrego mogę dziś zrobić, aby przeżyć ten dzień.
Jednak później pojawia się kolejny problem - co ubrać, skoro tak zimno jest na dworze?
Najlepszym ciuchem na taką pogodę są ciepłe swetry. Uwielbiam je, a moda na nie nigdy nie mija. 
Drugim moim ulubieńcem są cieplutkie, grube skarpety, które wkładam wszędzie gdzie idę, bo od przemarzniętych stóp najczęściej zaczyna się choroba!
Pamiętajmy jedną ważną rzecz: Włożenie czapki nigdy nie jest przypałem, a może podratować nasze zdrowie. Nieważne czy jest ona różowa, czarna, w kropki czy paski - ważny, aby Tobie się podobała, a nie innym.

Po powrocie do domu zawsze wkładam moje domowe dresiki i ciepłą bluzę, robie gorącą czekoladę lub herbatę owocową i spokojnie mogę przysiąść do rzeczy, które mam do zrobienia. 
Weekendy w taką pogodę najchętniej spędzam w domu w takim samym klimacie jak opisałam wyżej lub jak już zbiorę się w sobie to pójdę do ciepłego kina. Dobrym sposobem na odpoczynek w zimę jest właśnie gorąca herbatka/czekolada i poczytanie dobrej książki w łóżeczku.

Jest jednak druga strona zimy: Spacery pośród śniegu są cudowne! Jest to niesamowity klimat, fajna zabawa i wygłupy, a nawet posunęła bym się do stwierdzenia, że jest to nawet romantyczne.
Oczywiście jeśli jest mróz, ale malutki (a nie -30 jak ostatnio bywa).

Ciekawe jak wy sobie radzicie z zimą? A może jest to wasza ulubiona pora roku? 


Czytaj dalej »

Jak kupować, aby nie zwariować

niedziela, 8 stycznia 2017

Udostępnij ten wpis:
Wielkie przeceny, pełno sklepów, wiele rzeczy, które chcielibyśmy kupić. Czyli jak zrobić zakupy i przy tym nie oszaleć i nie wydać wszystkiego?

Kiedyś wchodziłam do sklepu, widziałam coś w fajnej cenie to od razu brałam i kupowałam. Efekt tego był taki, że w połowie miesiąca nie miałam już ani grosza, nawet na głupią kawę. Powodowało to, że albo brałam kolejne "parę groszy" od rodziców, albo odmawiałam wyjścia gdzieś z chłopakiem lub znajomymi.
Jednak gdy wreszcie, po raz pierwszy założyłam kartę debetową i wszystkie moje pieniądze spływały tam, zrozumiałam, że coś jest z moimi wydatkami nie tak. Postanowiłam więc zmienić system swoich zakupów, tak aby kupić to co potrzebuje ale również zaoszczędzić coś na kolejny miesiąc i aby jeszcze zostało mi kilka złotych na jakąś zachciankę.
U mnie pierwszym krokiem, było ściągnięcie aplikacji banku. Mam konto w ING, a ich aplikacja jest bardzo przejrzysta i wygodna w użytku. Pozwalało mi to na bycie na bieżąco z moim stanem konta. Następnie zaczęłam się zastanawiać  ile wydałam w zeszłym miesiącu na rzeczy, które tak naprawdę nie są mi do niczego potrzebne (największym problemem zawsze były dla mnie ciuchy, kupowałam ich masę, bo coś mi się spodobało albo po prostu było w dobrej cenie).  Gdy spojrzałam na to, uświadomiłam sobie, że 3/4 z tych rzeczy nie było mi potrzebnych i pozwoliłoby mi to oszczędzić ponad sto złotych. Wzięłam się więc w sobie i postanowiłam, że przed każdym zakupem przemyśle po co i na co mi to. Oj, na początku wcale to nie było proste, więc o pomoc w moim zakupoholiźmie poprosiłam mojego chłopaka- aby wspomniał mi zawsze "czy aby na pewno to przemyślałaś?". Dużą motywacją było dla mnie też to, że jeżeli zakupie kolejne rzeczy, znów zrobi mi się bałagan, bo będzie ich za dużo i kolejny raz będę musiała robić segregację w pokoju (taki trochę mechanizm: posiadam dużo koszulek, dokupię kolejne, jest ich za dużo - coś trzeba wyrzucić, aby wyrzucić trzeba to przeglądać = stracenie cennego czasu).

Jest teraz taki okres, gdzie wszędzie są przeceny, wyprzedaże i super oferty. Ale zastanówcie się ile coś kosztowało wcześniej i czy naprawdę jest to warte tej przecenionej ceny? 
Często sklepy robią "myk" przeklejania metek albo zmiany cen. Pierwszy z nich to po prostu naklejenie setek naklejek z różnymi cenami, tak aby Tobie wydawało się, że coś kosztuje dużo mniej - a tak naprawdę, gdy je wszystkie odkleisz, to jego cena wynosi tyle samo albo taniej o dosłownie parę złotych. Drugi polega na tym, że na metce z przeceną jest napisana stara cena, która jest przekreślona - BZDURA, na czas przecen podwyższają pierwszą cenę, tak aby wydawało Ci się, że jest coś mega przecenione.

Ale spokojnie, prawdziwe przeceny także istnieją, tylko trzeba rozsądnie na nie spojrzeć. Najlepiej jeśli na coś polujesz, to odwiedzaj sklep co jakiś czas, aby sprawdzić jak sytuacja wygląda z ceną. Jednakże, nigdy nie kupuj na pierwszych przecenach, bo zazwyczaj przychodzą kolejne i ceny mogą jeszcze więcej spaść. Po prostu spójrz zawsze na metkę i sam oceń czy dla Ciebie ta cena już jest wystarczająca i czy ta rzecz ma jeszcze szansę spaść.

Najważniejszą sprawą według mnie podczas zakupów jest przemyślenie ich. Mój sposób na to teraz jest taki, że biorę kilka rzeczy, które mi wpadną w oko, jednak zanim pójdę do kasy lub przymierzalni, zastanawiam się czy tego aktualnie potrzebuje, czy nie lepiej zaoszczędzić, albo czy już takie coś posiadam.

Mnie w zaoszczędzeniu na zakupach, pomogło również ustalenie budżetu jaki chce wydać w danym miesiącu. Za każdym razem gdy chcę kupić jakąś bzdurkę, zastanawiam się czy warto wydać te pieniądze i czy to wykorzystam.

Może wy macie jakieś pomysły jak kupować, aby nie zwariować i zaoszczędzić?
Czytaj dalej »

Nowy rok, nowe postanowienia

piątek, 6 stycznia 2017

Udostępnij ten wpis:
I stało się, jesteśmy wszyscy starsi o rok. 
Jest to czas w którym podejmujemy się nowych wyzwań, dokonujemy zmian. Nie wiem jak wy, 
ale dla mnie jest to również okres nowych postanowień na ten rok. Dzięki nim trzymam się pewnych zasad i staram się osiągnąć wyznaczone sobie cele, gdy na koniec roku spoglądam na kartkę 
i sprawdzam ile z wypisanych punktów udało mi się zrealizować, pozwala mi to na stwierdzenie jaki był to dla mnie rok i czy mam być z czego dumna.

Otwarcie mogę powiedzieć, że postanowienia na rok 2016, zostały parwie spełnione. Zabrakło mi jedynie czasu, na obiecany sobie wyjazd narciarski. 

Jak to właściwie jest z tymi postanowieniami noworocznymi? Czy ktoś je jeszcze pisze?

Zazwyczaj, każdy kto o nich słyszy myśli, że musza to być pewne założenia ("przejdę na dietę", "nie będę jeść słodkiego"itp..), jednak niekoniecznie tak jest... Postanowienia mogą dotyczyć pewnych dziedzin, a nie całego naszego życia i je zmieniać o 180 stopni. W tym roku, ja postanowiłam sobie założyć taką listę: "Miejsca do zaliczenia, 2017", czyli ze wszystkich moich spisanych wymarzonych miejsc w które chciałabym pojechać (->na ten temat będzie osobny post) wybrałam te, na które chcę sobie pozwolić w tym nowym roku. Pozwoli mi to rozłożyć dobrze wydatki i czas wolny, a nawet zmusi do oszczędzania, ale dzięki temu spełnię małą cząstkę dużego marzenia. Tak więc wasze postanowienia mogą dotyczyć waszych hobby, zainteresować, a nawet niezrealizowanych jeszcze marzeń. Jeśli natomiast chcesz coś zmienić w swoim życiu, jest to dobry czas na to, a postanowienia pozwolą Ci trzymać się tej zmiany.

Nic w tym trudnego, wystarczy wziąć czystą kartkę, długopis, nadać tytuł swoim postanowieniom, a następnie w punktach je wypisać. Jak już to zrobisz, weź kolorowe cienkopisy/kredki/markery i ozdób ją tak, aby była "pozytywna", że gdy będziesz na nią spoglądać, będzie sprawiała uśmiech na Twojej twarzy. Na koniec powieś ją w jakimś widocznym miejscu lub ukryj w pudełku lub książce. To gdzie umieścisz listę, zależy tylko od tego czy chcesz aby inni mogli ją zobaczyć, czy ma ona być tylko i wyłącznie dla Ciebie. Gdy spełnisz jakiś punkt, możesz śmiało razem z dopisaniem do niego daty, wykreślić go z listy.

Początek stycznia to idealny moment na stworzenie swojej listy z postanowieniami - w końcu masz jeszcze cały rok, aby móc je spełnić.

Jeśli masz swoją najlepszą przyjaciółkę/przyjaciela lub drugą połówkę - warto wziąć pod uwagę także tą osobę. Zrobienie wspólnych postanowień, da wam dużo zabawy oraz pomoże wyznaczyć wspólne cele, które będziecie realizować w tym roku.

Ja swoją listę postanowień już mam, a tak naprawdę to 2! Jedna tak jak wyżej wspomniałam jest to lista kierunków, które w tym roku chcę odwiedzić. Natomiast druga jest to lista stworzona wspólnie z moim chłopakiem, jednakże nie dotyczy ona tylko jedynie nas, ale także każdego z osoba. 
Myślę, że pod koniec roku pochwalę się jedną z nich i sami ocenicie czy udało mi się zrealizować punkty na ten rok.

A wy już macie swoje postanowienia?
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia